2 czerwca 2012

Kościół Katolicki a dzietność.

Dzietność, to ostatnio modny temat debat. Najgłośniej i najczęściej wypowiadają się w tej kwestii panowie z prawej sceny politycznej, oraz panowie w czarnych kieckach – księża i biskupi. Jedni i drudzy, o dzietności jak najbardziej mogą rozmawiać, niestety oni chcieli by nakazywać, zakazywać i mówić- szczególnie kobietom- co jest sensem życia i dlaczego posiadanie dużej liczby dzieci się opłaca. O ile prawicowi politycy jako ojcowie, mogą coś powiedzieć (pomijając prywatne życie kobiet, które nie powinno być absolutnie ich sprawą) o tyle księża nie powinni w tej kwestii zabierać głosu.

Kapłan w Kościele Katolickim ma nakaz życia w celibacie, czyli nie wolno mu mieć żony, nie może założyć rodziny, nie może sobie nawet pobzykać kobiety, bo to zabronione. Musi żyć w tzw „czystości”. Mimo to, od dawna istnieje w KK fundusz alimentacyjny- dowód hipokryzji. Fundusz ten, ma płacić kobietom, które mają dzieci z kapłanami- którzy to przecież ślubowali życie w czystości, czyli „bezgrzeszne”. Zapłata za zrobienie dziecka, to również zapłata za milczenie. Na szczęście nie każdy milczy, bo nie każdy przed sutanniastymi pada na kolana. Mimo licznych przypadków księży-dzieciorobów, Kościół swojego zdania nie zmienia i dalej plecie bzdury, o życiu w czystości, oddaniu się Bogu i słuszności celibatu. Kościół przymyka oko na księży, robiących dzieci, ale z całą stanowczością krytykuje pary żyjące bez ślubu, kobiety posiadające dzieci z tzw nieprawego łoża, rozwodników, singli korzystających z życia itp. Zdaniem czarnej mafii, posiadanie dzieci poza związkiem małżeńskim, to błąd, czasami nawet i... ciężki grzech. Zatem księża grzeszą, z drugiej jednak strony przyczyniają się do wzrostu dzietności- pozostawiając niestety swoje dzieci, jako wypadek przy pracy. Gdyby tak pozwolić swoim podwładnym zakładać rodziny, o ile więcej było by dzieci w Polsce? Ale niestety, majątek księdza czy proboszcza, to majątek Kościoła, tego się zrzec nie sposób, nawet gdyby przyszło za to płacić demaskacją obłudy i hipokryzji. Czy to Kościoła nie boli?

Oczywiście nie wszyscy księża to dziecioroby. Skoro dzieci nie robią, nie przynoszą ludzkości potomków – bo muszą żyć w celibacie- to czy się nie marnują? Kościół uważa, że każdy człowiek powinien spełnić obowiązek, czyli dać światu potomstwo. Dlatego Kościół chętnie atakuje osoby bezdzietne z wyboru. Czy mężczyzna, który zdecydował się na bycie księdzem, nie decyduje się na bezdzietność? Ba! Taki ksiądz też człowiek, więc czasami potrząśnie kapucynem, marnują nasienie- które zgodnie z naukami Kościoła- musi trafić do pochwy, masturbacja jest grzechem. Bezdzietni z wyboru, często używają antykoncepcji hormonalnej, grzeszą w połowie, bo nasienie trafia do pochwy, ale nie ma z tego potomstwa. Ksiądz nie dość, że z wyboru nie ma dzieci, to jeszcze ejakulat zostawia w pościeli albo na ręce, czy co gorsza... w ustach jakiegoś dziecka (brrrr, odrażające!). Znowu materiał się marnuje, zamiast dać nam kolejne dzieci. Wszystko z powodu kretyńskich doktryn.

Kościół bardzo chętnie krytykuje osoby homoseksualne. Nie dość, że postępują niezgodnie z tzw prawem naturalnym (prawo naturalne= to co w danym momencie mówi Watykan), grzeszą przeciwko Bogu (widzi mi się Watykanu) to jeszcze nie dają światu potomstwa. To często bzdura, wielu gejów to ojcowie, wiele lesbijek to matki- świat nie jest czarno- biały. Poza tym homoseksualizm nie powoduje bezpłodności, w wielu krajach lesbijki np. poddają się inseminacji by mieć potomstwo- co oczywiście też jest strasznym grzechem, no bo jak to tak bez chłopa? Mniejszym jednak to grzechem, niż homoseksualne relacje księży. W seminariach ponoć się dzieje, oj dużo się dzieje... jeśli wiecie co mam na myśli. Nie dość, że łamią zasady wprost od Boga, to jeszcze popełniają okropny grzech i...także dzieci z tego nie ma. Klerycy wszak, jakoś się zaspokajać muszą, a gdy wokół dużo młodych ciał a orientacja inna, to natura wygrywa. Kościół doskonale to wie, w swoich szeregach ponownie przymyka na to oko, poza nimi krytykuje na całego, często przywołując argument z niedawaniem światu dzieci. Kościół dorzucił też swoją cegiełkę, do koszmarnego wizerunku geja jako pedofila. Cóż... to dopiero hipokryzja, bo nie od dziś wiadomo, że najwięcej pedofilów, przyodziewa sutannę. Dzietność to jest widocznie, lecz inaczej rozumiana.
Tak więc KK bardzo głośno krzyczy w sprawie dzietności, próbując w ten sposób odwrócić uwagę od swojej przewrotności i prawdy, że celibat to zwyczajne marnotrawstwo. Jeśli Kościół chce przeciwdziałać niżowi demograficznemu, niech zacznie od zniesienia celibatu. Myślę, że spadnie wtedy ilość molestowanych dzieci, w końcu mniej księży sfiksuje. Poza tym, Watykan nie sprzyja dzietności, stawiając metodzie in vitro znak zakazu na drodze. Niech Watykan odpieprzy się od kobiet samotnych, czy lesbijek, chcących się poddać inseminacji czy właśnie in vitro. Przecież to wszystko co wyżej, prowadzi do wydania na świat kolejnych ludzi. Problem w tym, że ci ludzie w przyszłości, prawdopodobnie nie będą tak podatni na pranie mózgu, jak dzieci prawych, porządnych katoli. W końcu ktoś, kto był wychowywany przez lesbijki i powstał dzięki rozwojowi nauki a nie np. numerkowi przy zgaszonym świetle, nie będzie tak ochoczo popierał absurdów Kościoła odnośnie homoseksualizmu, postępu, czy wolnych związków.

26 kwietnia 2012

Wolna wola katola.

Katol Młot znowu w natarciu. Znowu atakuje rzekomo wojujących ateistów, a ja znowu powtórzę- nie ma ateistów wojujących, są tylko ludzie niewierzący, którzy muszą się bronić, obrona to nie atak.

„ Najpierw stosowano w tym celu fizykę – w czasach, gdy powszechnie wierzono, że mechanika klasyczna opisuje funkcjonowanie wszechświata dowodzono, że nie ma już w nim miejsca dla Boga. Później nadszedł wiek XIX, a wraz z nim darwinizm – i wtedy zaczęła się nowa opowieść o tym, jak to Darwin udowodnił, że człowiek nie może pochodzić od Boga”

Cóż, nauka nie ma prawa tłumaczyć niczego bez boga, jeśli w grawitacji nie znajdzie się miejsce na boga, ta taka nauka jest już wypaczona. Rozszerzanie metalu pod wpływem wysokiej temperatury nie może się dziać bez ingerencji boga, nie wytłumaczysz katolowi, że taka już właściwość metalu, bo to bóg sprawia przecież, że ten metal jest taki a nie inny. Rozkładanie wiedzy na czynniki pierwsze i dokopywanie się do atomów to dla katola zbrodnia, jakie atomy! Jakie cząstki! Bóg przecież! Trudno w to uwierzyć, że człowieka od szympansa różnią tylko 2%, przynajmniej katolowi trudno w to uwierzyć. Człowiek musi pochodzić do boga, zatem bóg wygląda jak człowiek, jest bytem materialnym? A jakiej jest płci? No oczywiście męskiej, przecież kobieta pochodzi z męskiego żebra a mężczyzna bezpośrednio od boga. Czyli ludzki bóg stworzył dwoje ludzi, kazał im się rozmnażać skazując na chów wsobny, aż dziw bierze, że dziś jest nas 7 miliardów, mamy wiele ras i większość z nas nie wygląda jak typowe dzieci ze wsobnego rozrodu czyli jak quasimodo. Którego człowieka bóg stworzył? Białego? Czarnego? Żółtego? A może chodzi o tzw duszę? Że to ona pochodzi od boga. Badania nad mózgiem człowieka, podświadomością to musi być dla każdego katola ciężki kawałek do przełknięcia, bo to już jest grzebanie koło owej duszy. Katol nie przyjął by teorii z matematycznie działającą materią, która tworzy cały wszechświat, tam przecież, w jakimś obłoczku żyje sobie jakiś bóg, który ma kaprysy niczym kobieta w ciąży, raz jest miłosierny a raz wredny i agresywny.

„I choć wszystkie próby dyskredytowania religii za pomocą nauki mają tyle samo szans powodzenia co próba zjedzenia zupy widelcem, dyletanci w dziedzinie filozofii i teologii wciąż je powielają.”

Niestety, zupy się nie da jeść widelcem gdy odrzuca się łyżkę podawaną przez naukę. Katole mają tendencje do jedzenia takiej zupy widelcem i nic dziwnego, że im to nie wychodzi, nie przyjmują mądrego pokarmu dla umysłu.

„Ostatnim krzykiem mody wśród ateistów, po fizyce i biologii jest neuroscience, nauka o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu. Redukując, z przeświadczeniem stuprocentowej pewności, zjawisko umysłu ludzkiego do procesów chemicznych i elektrycznych wyładowań zachodzących w mózgu, znowu próbuje się dowieść, że człowiek jest tylko najbardziej rozwiniętym zwierzęciem, a co najważniejsze i potencjalnie najbardziej druzgocące dla religii (a przynajmniej dla chrześcijaństwa) – neguje się w ten sposób wolną wolę człowieka. „

No i tak jak pisałam wcześniej, nauka związana z funkcjonowaniem ludzkiego umysłu jest koszmarem katoli. Wolna wola to przecież wolna wola, dana przez boga, nie żeby czasem jakiś instynkt, abstrakcyjne myślenie, nad wyraz dobrze rozwinięty mózg... to dar od boga, to wolna wola i dusza, mózgi są nam potrzebne do banałów. Po co nam te mózgi w ogóle? Do tworzenia zgubnej dla religii nauki? No tak, nauka to zło wynikające z wolnej woli, te nasze wielkie mózgi pozwalają ludzkości przeć na przód na przekór bogu bo z nauką jako przewodnikiem- to musi być efekt wpływania szatana na wolną wolę. Nie wiem po co katol ma mózg, zdaje się, że tylko do modlitwy i pisania bredni. Nasze mózgi pozwalają nam tworzyć niesamowite historie. Legendy, mity, bajki- to działalność naszego mózgu, zatem dlaczego bóg nie miałby być tym samym wytworem? Cała ta religia przypomina właśnie twórcza działalność naszego mózgu, taką nieprzyjemną bajkę. Nie do przyjęcia dla katola jest też parapsychologia, czyli dziedzina w której nauka dopiero raczkuje. Jak człowiek może przesuwać przedmioty bez użycia rąk czy nóg? Jak może unieść jakiś przedmiot potęgą umysłu, jak to możliwe że podświadomość potrafi uleczyć? To wszystko, to muszą być boże cuda, skoro nie da się tego jeszcze dobrze uzasadnić, to musi stać za tym bóg. Nawet gdyby tajemnica takich zdolności była już znana i dobrze objaśniona, w pojmowaniu katola niczego by to nie zmieniło. Używamy zaledwie 15% swoich umysłowych możliwości, co z resztą? Co tam jest? A może ów bóg? Nasz twór?
Nauka pójdzie dalej i dalej będzie podnosić katolom ciśnienie. Będzie to tylko efekt mody, kiedyś modne było palenie naukowców na stosie, to katolowi odpowiadało by bardziej, tego nie nazwał by modą. Gdyby tłumaczyć wszystko religią też nie było by to modą dla niego. Nauka jest modą... ciekawe co na to powie cały tabun wynalazców, odkrywców, geniuszy, tych żyjących i tych już nie żyjących. Ta zgubna moda do cholery pozwala katolowi dzielić się z ludźmi efektami swojej wolnej woli (pisania bzdur) przez internet, za pomocą komputera. Czy to, że jego tekst trafia do kilkuset osób w kraju, że impuls płynie jako sygnał, rozchodzi się po kablach, zostaje zakodowany i rozkodowany to też działanie boga? Czy katol uważa, że jego komputer działa dzięki bogu? To wszystko to wytwory owej mody na naukę. Kiedy ta moda zaczyna dotyczyć istoty ludzkiej, wtedy katole podnoszą największe larum. Przy człowieku majstrować nie wolno, to twór boży i tylko bogu wolno. Ja teraz zwracam się z wielką prośbą do katola młota- gdy drogi młocie zachorujesz na raka, proszę cię, nie korzystaj z modnej medycyny, modnych nowoczesnych technik leczenia tylko pozwól bogu się uleczyć. Chyba nie pójdziesz po pomoc do wrednych, modnych ateistów?

„Wolność woli możemy z powodzeniem zdefiniować w sposób następujący:
Wolność woli oznacza, że w pewnej chwili t możemy podjąć decyzję inną niż podjęliśmy.”

Wow, to bardzo odkrywcze i musi być efektem działania boga. Zwierzęta działają instynktownie, nie zmieniają decyzji są podporządkowane człowiekowi bo bóg tak chce, człowiek może ją zmienić, zatem musi w tym być coś boskiego, nie żeby to był efekt ewolucji, naszego wysokiego rozwoju. O dziwo jednak zwierzęta też miewają zmiany decyzji np. naczelne. Jak to tłumaczyć? Katolom nie sposób tego tłumaczyć. Zdrada to działanie wolnej woli...przynajmniej zdaniem katoli, zdaniem mody (nauki) to działanie instynktu, którym człowiek wcale nie rzadko się kieruje, to nie żadna wolna wola. Tyle że my, w odróżnieniu od zwierząt, możemy to kontrolować a właściwie jesteśmy zmuszeni bo nasza cywilizacja wypracowała taki system, w którym zdrada to rzecz niepożądana. Poza tym czujemy miłość, to oczywiście też efekt działalności boga, nie żeby jakiś proces chemiczny i wynik pracy naszego wspaniałego umysłu. Dla katoli miłość to miłość, boskie działanie i kropka. Wszystko wydaje się takie proste a moda (nauka) i realia pokazują, że to jednak bardziej złożone. Kto ma rację? Zmiana decyzji w momencie, gdy przywołamy do pamięci jakieś doświadczenie, podobną sytuację, wiedzę, czyjeś słowa musi być interpretowana jako efekt boskiej wolnej woli, nie może być przecież skutkiem np. poznawczych zdolności, możliwości uczenia się i zapamiętywania, kojarzenia i wnioskowania, zdolności kontrolowania instynktu.

„Dzisiaj znowu powtarzają go determiniści, chcący w ten sposób zniszczyć religię i niezwykłość istoty ludzkiej.”

Niezwykłość istoty ludzkiej jest nietykalna, tzn nietykalna dla nauki, za to może się nią zajmować religia. Naukowe dowodzenie tego, dlaczego działamy tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy tacy a nie inni, to ingerowanie w jakiś boży plan zrodzony w umysłach katoli. Każda negacja świętych ksiąg i teorii duchownych, jest zamachem na wiarę, jest atakiem wojujących ateistów i należy to wyśmiać, zaprzeczyć temu sącząc jakieś bzdury podparte a to historią a to wyrywkiem z wikipedii, nie ważne, byle temu zaprzeczyć i znowu wnosić religię na piedestał, nawet jeśli jest ona zbiorem wielu irracjonalnych głupot.Twoja wola katolu, w co wierzysz i czy dalej jesz zupę widelcem bo łyżką jadają ateiści, a ty przecież musisz działać im na przekór. 

8 kwietnia 2012

Święta Wielkiej Nienawiści

Nastało najważniejsze chrześcijańskie święto. Tak, w Polsce jak co roku o tej porze szopka, zwłaszcza w mediach. Media same się błaźnią pozwalając na czynienie z serwisów informacyjnych religijnej video tuby. Pierwsze miejsca w serwisach info zajmuje paplanie o wielkim, pełnym wybaczenia, cierpienia pewnego cieśli, święcie. Dziennikarze zachwycają się ludźmi, którzy mimo zimna, brzydkiej pogody i wczesnej pory, stoją godzinami by obejrzeć teatrzyk podobny do plemiennych obrzędów z dzikiej Afryki. Ochotnicy zgłaszają się by odegrać rolę Chrystusa, inni Piłata a jeszcze inni rzymskich żołnierzy. Ze swojego wybawiciela, syna bożego i jego śmierci czynią prostackie przedstawienie. Jakaś krowa w mediach, mówi że to wzruszające a za chwilę mam okazję obejrzeć relacje z Filipin gdzie większe porypańce niż w naszym kraju, dają się realnie ukrzyżować… to nie jest wzruszające, to przerażające co religia robi z ludźmi!
W naszym kraju, czarna elita okupanta z Watykanu- biskupi, grzmią do otumanionych tłumów, że teraz, w tych czasach pozycja Kościoła w Polsce jest zagrożona a rząd (w domyśle) dokonuje na niego zamachu… bo chce ich odgonić od koryta, bo nie dopuszcza religii do mediów (tv Trwam), bo walczy z dzietnością (o to Kościół powinien wpierw zapytać kobiety, czy sobie życzą). A więc to najważniejsze święto, gdzie Chrystus umarł męczeńsko za nasze grzechy, dla kleru jest świetną okazją do politycznej agitacji. Standardowo z ust czarnej stonki pada od groma pochwał dla prawicy, w szczególności jednej partii. Wierni, którzy patrzą na ten trywialny i wręcz chamski z powodu prostoty spektakl, z odgrywaniem męczeńskiej śmierci, puszczają między sobą odrobinę jadu a to na rząd, a to na lewicę, a to na ateistów, liberałów, Żydów, gejów i lesbijki.W końcu ludzie z tych grup muszą cierpieć w imię katolskiego „miłosierdzia” które w tych dniach nabiera mocy. Katole w tym okresie przeżywają swoisty orgazm, mają w końcu szansę spotkać się w szerokim gronie, wleźć pod sutannę swoich idoli z śmiesznych czapeczkach i podyskutować jak tu innym zatruć życie- w imię męczeństwa Chrystusa. Oni bardzo się wczuli w rolę Herodów, Piłatów i rzymskich żołnierzy. Będą was – normalni ludzie- męczyć, opluwać, szkalować, oczerniać, wyzywać i okłamywać.
Kościół w tym okresie postawił na dobrego konika- reklamę w mediach. Samo informowanie ludzi o tym, jakie mamy święto- i jakie rzesze (dobre słowo) ludzi wyrywają sobie z życiorysu kilka godzin by postać na deszczu i się „pomodlić”- nie wystarczy. Trzeba jeszcze pokazać „noc konfesjonałów” i księży, którzy niczym te równe chłopy, traktują ludzi jak swoich i zachęcają do komercyjnej spowiedzi by podbić statystyki. Skoro państwo odważyło się oderwać najtłustszego prosiaka od koryta, to należy kontratakować i robić z religii katolickiej broń. Na telewizji i Internecie się nie kończy, trzeba jeszcze zagospodarować wolną przestrzeń billboardową. Tutaj Kościół stawia na chwytanie ludzi za serca rozpaczliwie…mdłymi hasłami. Oto przykład (zdjęcie zrobiłam stojąc w korkach)
Tekst na billboardzie:
"Maryjo Królowo Polski ratuj nas bo giniemy! Kochasz Polskę? Włącz się do Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę! Z Maryją Królową Polski módlmy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Przynajmniej jedną dziesiątkę Różańca dziennie"

Giniemy? Nie, nikt nie ginie, no może poza kasą w kieszeni Kościoła, które jest realnie zagrożona. Czy wiernych to jakoś dotknie? Absolutnie nie, będą mogli poświęcić się bardziej religii niż propagandzie. Chociaż z drugiej strony, to tylko życzenie, bo gdy kiesa kościelna jest zagrożona to mroczna armia Watykanu przy wsparciu hord katoli, zaczyna napadać na umiarkowanie spokojną przestrzeń publiczną, w końcu na plakacie widać słowo KRUCJATA.. i wszystko jasne. Czeka nas wojna bestii z rozsądkiem- żadna nowość ze strony Kościoła. Jeśli kogoś już oburza ta religijna reklama w mediach, to musi się liczyć z faktem, że będzie jeszcze gorzej. Nie wiem czy jest u nas tylu ludzi, którzy uwierzą jeszcze w te kłamstwa, że Kościół jest ubogi. Postawić trzeba na ukazywanie nam zachwyconych wiarą zwykłych ludzi, na młode osoby którym- jak to powiedziała jedna z uczestniczek nocy konfesjonałów- wydaje się, że po takiej spowiedzi unoszą się 30cm nad ziemią. Należy pokazać tych, co o 3 rano wstają by w błocie i na deszczu stać, oglądać sceny ukrzyżowania i słuchać jak klecha nawołuje do buntu przeciwko państwu. Zaczyna się powrót do starych czasów, kiedy księża walczyli z komuną i umacniali swoją pozycję. Dziś komuny nie ma, jest Tusk, Palikot i Miller… i feministki. Biskup (z wyrazu twarzy przypominający mi złośliwego trolla) Kazimierz Ryczan, grzmi i nawołuje, zaszczepia ludziom nienawiść w te święta, ponoć mające być dniem wielkiego przebaczenia. Powiedział tak:

"- Od człowieka zależy, czy zapragnie przejść przez bramę, która wiedzie do domu Ojca. Tą bramą jest Chrystus zmartwychwstały. Tego domu nie zburzą żadni wrogowie, (...), ani zakazy parlamentu Europy, ani zwolennicy pana Palikota, ani sekta feministek, ani potęga atomowa - powiedział biskup podczas homilii.

Wyczytałam na wp, jakaś mądra głowa skomentowała to tak:

„Krzywdę biskupowi feministki zrobiły-podszepneły pani Zosi,gospodyni na parafii,żeby się kształciła ,nie dała sobą pomiatać mężowi pijakowi i księżulkowi i zażądała normalnej pensji. Kiedy KK wsparł kobiety? Wywalił je na margines społeczeństwa ograniczjąc ich rolę do rodzenia i posłuszeństwa.Pan Jezus nie taki nam przekaz zostawił i powinniśmy pamiętać o tym szczególnie w ten Wielkanocny dzień i wspomnieć,że właśnie Marii Magdalenie się objawił jako pierwszej.”

Niech ta wypowiedź jasno skwituje słowa tego… człowieka – o ile można nazwać tego biskupa człowiekiem. Kościół w zagrożeniu, czyli jak zawsze zagrożony przez rozsądek. W każdym kto się nie podda obrzydliwej ideologii, widzi ta banda zbirów zagrożenie. Te święta, to czas medialnej propagandy, czas szerzenia ideologii i umacniania się na okopach. To co nam serwują teraz to zaledwie przedsmak tego, co czeka nas za dwa dni i w kolejnych miesiącach. Do kogo apeluję by przygotował się na wojnę? Do wszystkich ludzi, którzy czują się wolni, chcą decydować o własnym życiu, nie krępuje ich żadna, chora ideologia, mają trochę oleju w głowie i dają się mamić zwodniczemu wyciu tych upiorów.

4 marca 2012

Kto będzie zbawiony?

Kolejny wpis u wojującego katola. Wojujący katol ostatnio spaceruje po blogach i leje fekaliami, od prostych wulgaryzmów po jakieś nielogiczne konstrukcje mające na celu każdego obrażać ile wlezie. Zachęcam zatem do komentowania jego bloga ale UWAGA! To tchórzliwe nasienie filtruje komentarze, te na które nie jest w stanie odpowiedzieć usuwa.
Teraz do sedna. Napisał katol młot tak:

„Temat o tyle ciekawy, że często poruszany przez wojujących ateistów. Zazwyczaj przytaczana jest w jego ramach wypowiedź św. Cypriana – biskupa Kartaginy z III w.: „Poza Kościołem nie ma zbawienia”. Ma to być - rzecz jasna – kolejny argument przeciwko katolikom, którzy rzekomo uzurpują sobie „licencję na zbawienie”, które to można osiągnąć tylko w ramach „instytucji KRK”, jak to antyklerykałowie lubią mówić. Po raz kolejny ich błąd polega na trywializowaniu całego zagadnienia - traktowanie ww. wypowiedzi św. Cypriana niezwykle powierzchownie, a także operowanie niezwykle płytką wiedzą na ten temat, co wynika niestety najczęściej ze złej woli, bo możliwości zgłębienia nauki Kościoła nie brakuje.”

Zacznę od faktu, że nie ma czegoś takiego jak wojujący ateista, jest tylko broniący się ateista. Poza Kościołem nie ma zbawienia, ale wiemy że Watykan wyraźnie mówi, iż nie ma zbawienia poza Jezusem i jednym Bogiem -tym wg widzi mi się chrześcijan. Poganie żyjący według prawa natury, wypisanego w ich sercach, mogą być usprawiedliwieni i otrzymać życie wieczne od Chrystusa, o którym nie słyszeli. Jak widzicie, nie ma zbawienia bez Jezusa. Nie ma zatem zbawienia bez Kościoła, bo Kościół jest zdania, że o zbawienie "łatwiej" gdy się przynależy do jego struktur  i poznaje wiarę Jezusa- tego faceta niezbędnego do zbawienia. Rozumienie świata po swojemu czyli w słowniku kościelnym – po pogańsku, może prowadzić do zbawienia o ile żyjemy zgodnie z wolą bożą. Czyli tak czy owak jest jakiś obcy Bóg, wg którego to słów (czyli wg słów Kościoła) będziemy oceniani, gdyż Kościół…tzn ten Bóg stworzył kryteria dzięki którym ludzi można podzielić na tych złych i dobrych, na żyjących zgodnie z jego wolą i wbrew niej. Reasumując nie ma zbawienia poza tą instytucją i stworzonym przez nią bossem. No to idziemy dalej.

„Próbując odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie i zrozumieć prawidłowo formułę „poza Kościołem nie ma zbawienia”, należałoby być może odpowiedzieć najpierw na pytania: jak rozumiemy w tym kontekście pojęcie „Kościół”?, czy ustalanie jakichkolwiek kryteriów, które trzeba spełnić by być zbawionym, są celowe? a także jakimi drogami człowiek może do zbawienia podążać, aby cel osiągnąć?”

Kościół rozumiemy tak jak wyżej napisałam. Nie od dziś wiadomo, że owym Bogiem jest tutaj Kościół, który mnoży dumnie bzdety i nazywa je „prawem bożym”. Istotą Kościoła jest od wieków kłamstwo i hipokryzja. Natomiast zbawienie przez Kościół i postępowanie z wolą bożą jest idealnym pretekstem do działalności misyjnej (jakże to pokojowo brzmi) Bo by zaistniała pewność, że poganie zostaną zbawieni należy ich dopilnować wciskając im sposobem (wcześniej mieczem) obcą religię- wtedy zostaną na pewno zbawieni. Kościół ustalił pod nazwą „wola boża” itp. kryteria jakie należy spełnić by zostać zbawionym. Jakie to są kryteria zdaniem katola młota?

"Czym właściwie jest? Punktem wyjścia może być fragment Ewangelii o założeniu Kościoła przez Chrystusa (Mt 16,18)
„Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. 19 I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” Nie jest konieczna zawiła interpretacja, aby po przeczytaniu powyższego fragmentu dojść do przynajmniej dwóch, istotnych wniosków. Po pierwsze - Piotr został powołany do tego, aby to „na nim został zbudowany Kościół”, na nim więc, jako pierwszemu papieżowi, spoczywa misja jednoczenia swoją osobą wiernych Chrystusa. Po drugie - tylko Piotrowi zostały powierzone „klucze królestwa niebieskiego” – misja jego polega więc na prowadzeniu Kościoła do tego królestwa - tylko on, przez Chrystusowe namaszczenie, jest wyznaczony do tego zadania. W tym kontekście za absolutnie słuszne należy uznać stanowisko Kościoła katolickiego. Tylko on może prowadzić do zbawienia, gdyż to on jest tym JEDYNYM Kościołem założonym przez Chrystusa na Skale(jaką jest papiestwo po dziś dzień kontynuowane). Nie można uznać więc za prowadzących do zbawienia tych kościołów, które się od tej Skały na przełomie wieków dobrowolnie odłączyły.”

Jak widać, do zabawienia Kościół jest NIEZBĘDNY. Nie może się ono dokonać bez ingerencji Kościoła i pazernych biskupów. Już nie tylko poganie nie mogą zostać zbawieni ale też protestanci albo prawosławni, bo nie są katolikami. Tak wyraźnie stanowi sam Kościół i podpisuje się pod tym nie jeden patriarcha np.

„Jest to prawda wiary, której silnie trzymać się należy, że poza Kościołem apostolskim, rzymskim nikt zbawić się nie może, on bowiem jest jedyną arką zbawienia i kto do niego się nie schroni, zatonie w potopie."

Ale wiemy doskonale, że nie trzeba być katolikiem by Kościół katolicki nas ukochał, wystarczy tańczyć tak jak kler zagra, zgadłam?

"Tylko więc Kościół katolicki może do zbawienia prowadzić. Wielu czytelników w tym miejscu zastanowi się może: czy to nie jest niesprawiedliwe np. wobec osób, które nie miały nigdy okazji zetknąć się z Kościołem katolickim i tym samym nie mogli zostać ochrzczeni. Kluczem jest tutaj przemodelowanie pojęcia o Kościele. Jego oddziaływanie, jak przekonuje nas magisterium, nie ogranicza się jedynie do osób formalnie do Kościoła należących (ochrzczonych) - działa on także poza siebie, zarówno wśród innowierców, jak i niewierzących. Tzw. pierwiastki wiary - wypływające z Kościoła katolickiego - jeśli zostaną przyjęte, a dana osoba nie pozostaje w swoim błędzie dobrowolnie (o czym więcej później), to ma również szansę na zbawienie, mimo braku chrztu wody- Kościół nazywa taką postawę „chrztem pragnienia”.”

Poza Kościołem nie ma zbawienia, i ateiści mają pełne podstawy by się tego czepiać, dla przykładu mogą się teraz posłużyć nie tylko słowami Cypriana, ale i katola młota, które jeszcze lepiej knock outują tą „zbawienną” religię. Ateistom nie chodzi o samą przynależność do KK czyli fakt bycia zamoczonym stęchłą wodą, chodzi o to właśnie pochłanianie owych pierwiastków wiary czyli przyjmowanie przekonań Kościoła. Tak to się dziś odbywa, nie ma już czasu na działalność misyjną bo nie da się jej prowadzić ogniem i mieczem, nie ma mowy o szybkich chrztach. By przetrwać Kościół musi kłaść nacisk nie tylko na ilość ale głównie jakość. Istotne jest powielanie kościelnej ideologii, przenoszenie jej dalej i budowanie armii już nie samych ochrzczonych, a ludzi gotowych zawierzyć ideologii i walczyć o nią. Wprawny obserwator wie, że od dawna o to chodziło, cała ta pozłacana otoczka w postaci magicznych obrzędów, poprzebieranych księży, ministrantów w firankach, spowiedzi itd. itp. to bzdura. Cel jest jeden, IDEOLOGIA i jej umacnianie. Zatem tego kuszącego zbawienia dostąpi każdy, pod warunkiem że przyjmie samą ideologię, na surowo bez dodatków i będzie umacniać panowanie tej ośmiornicy.
Katol Młot nie pojął jeszcze, że niewierzący nie wierzą w jakieś zbawienie, po prostu ich ono nie interesuje, jest kolejną dyrdymałą wierzących zindoktrynowanych, którzy chcą ludziom wciskać mity na ten temat i przekonywać do poddawania się procesowi religijnej indoktrynacji. Katol młot wyraźnie potwierdził tym wpisem to, z czego drwią ateiści. Potwierdził, że do zbawienia konieczny jest Kościół a ściślej IDEOLOGIA jaką Kościół reprezentuje. Mamienie jakimś życiem w wiecznej szczęśliwości u boku jakiegoś boga w zamian za danie się kościelnemu matrixowi, bez tego matrixu wiecznego szczęścia w życiu pozagrobowym nie będzie- o to tutaj właśnie chodzi. Oczywiście można odnieść mylne wrażenie, że te kryteria zbawienia są czerpane z uniwersalnych wartości. Co jest uniwersalne często jest dupy- zwykło się mawiać. Nie ma wartości uniwersalnych, w tekście katola te wartości to ideologia Kościoła. Nie ma się co łudzić, że są to proste wartości dekalogowe, to cała otoczka jaka powstała od momentu spisania dekalogu aż do dziś, czyli w 99% zabobony, polityka, ekonomia i ściema. Zbawienie czyli co? Ja rozumiem spokojną śmierć, śmierć w pogodzeniu się ze sobą i zweryfikowaniu na ile było się dobrym człowiekiem, na ile było się zadowolonym z życia i niczego tak szczerze nie żałowało. Jeśli brać pod uwagę wartości z 10 przykazań, czyli m.in. nie zabijaj, nie cudzołóż, nie pożądaj, nie kradnij a także inne wartości jak miłuj bliźniego swego jak siebie samego oraz nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, to 99% katoli tuż przed śmiercią powinno zawyć z rozpaczy, zwłaszcza z powodu tych dwóch ostatnich punktów wiary. Katol młot raczej nie ma co liczyć na zbawienie, jeśli oczywiście głęboko w to wierzy.

28 grudnia 2011

Krwawa przeszłość Kościoła Katolickiego, odpowiedź na wpis.

Kolejny wpis katola, o wątpliwej inteligencji LINK musiał się w końcu spotkać z odpowiedzią.

Katol pisze
"Nasunęło mi się wtedy jedno pytanie. Czy współczesny naród niemiecki wciąż oskarżamy o konsekwencje I i II wojny światowej? Nie, ponieważ nie istnieje odpowiedzialność zbiorowa. A czy współczesny Kościół wciąż oskarżamy o ofiary krucjat czy inkwizycji? Tak. Nie robią tego wierni, nie robią tego spadkobiercy rzekomych ofiar, nie robią tego historycy czy inni przedstawiciele nauki. Więc kto? Ateiści."

Cóż, do bystrych ludzi katol młot nie należy. Narodu niemieckiego dziś, nie powinno się oskarżać o działania nazistów, bo naród niemiecki nie jest temu winien, jednak gdyby Niemcy dalej były rządzone przez Rząd nazistowski, spadkobierców Hitlera i Himmlera, jak najbardziej mielibyśmy ku temu prawo, zwłaszcza gdyby owi spadkobiercy nigdy nie przerosili za swoje zbrodnie. Wiernych nie oskarżamy o krucjaty- to było by głupie gdyby oskarżać dzisiejszych katolików o zbrodnie Kościoła- oskarżamy o nie INSTYTUCJĘ jaką jest Kościół, bo instytucja ta dalej istnieje, jest kontynuacją, nigdy tak naprawdę nie przeprosiła. To chyba dość logiczne prawda? Jednak jak widać nie dla każdego. Historycy, którzy zajmują dziejami Kościoła, to nie tylko Ateiści, to również chrześcijanie, muzułmanie oraz inne wyznania. Francisco Bethencourt nie jest ateistą, zajmuje się historią Inkwizycji, rasizmu w Europie, praw obywatelskich w Europie, oraz Europejskiej ekspansji. Ciekawostką są katoliccy historycy, próbujący usprawiedliwić inkwizytorów i Kościół, co na to powie katol młot? Czy to nie jest przekłamywanie historii przez wierzącego? Ale nie ma to jak zarzucić wszelkie kłamstwa ateistom. Rino Cammalieri, włoski historyk, BRONI Inkwizycji, jako dobrej i niosącej porządek i pokój organizacji. Cammalieri, nie raz nie dwa, oskarżany był o manipulowanie faktami i kierowanie swoich czytelników na ślepy tory. Jako krytyk i zagorzały wróg liberalnych i laickich wartości, z pewnością gotów był kłamać i manipulować nie raz, w imię jakże "szczytnej" ideii obrony kochanego Kościółka. Ateistów wzgląd na sprawę historii Kościoła, jest bardziej neutralny, ateista nie jest tożsamy z antyklerykałem, a ktol młot na swoim blogu, wciąż myli ateistów z antyklerykałami lub innowiercami.

" Rzekome okrucieństwo Kościoła w przeszłości wydaje się idealnym argumentem, żeby uzasadnić rezygnację z wiary, usprawiedliwić się przed samym sobą, prezentując przy tym postawę człowieka oświeconego, który nagle przejrzał na własne oczy. A gdzie w tym wszystkim Pan Bóg?"

Twórca tych słów, zdaje się osiadł na mieliźnie intelektualnej już dawno temu. Ateiści po prostu nie wierzą w niewidzialne twory, większości z nich obojętna jest historia Kościoła, ważne jest dla nich obecne spostrzeganie Boga i tłumaczenie czym on jest, w kontekście pędzącej na przód nauki. To chyba też dość oczywiste, niestety - znowu powtórzę - nie dla każdego. Ateista nie wierzy w żadnego "Pana Boga" gdyż dla niego ten byt jest nie do przyjęcia, nie ma podstaw do istnienia, jest bardziej jak mitologiczna zjawa niż cokolwiek, co można racjonalnie uzasadnić. Katol młot, po raz kolejny pomylił ateistę z antyklerykałem. To antyklerykałowie najczęściej odwołują się do historii Kościoła. Katol młot też pokazuje nam - być może zupełnie nieświadomie- pewien fakt, że człowiek który dostrzega prawdę, nie widzi już żadnego "Pana Boga" bo prawda skutecznie wypędza z nas te dziwaczne przekonania. 

"Ponad dwa tysiące lat historycznej zawieruchy, prześladowań, schizm, reformacji, usilnych prób innych mocarstw do mieszania się w sprawy Kościoła czy przejęcia nad nim kontroli - a Kościół jak istniał, tak i dziś istnieje. Ponad dwa tysiące lat rozwoju i upadków cywilizacji, postępu nauki, politycznych wojen, rewolucji i ewolucji - a Kościół wciąż, tak jak kiedyś, głosi Chrystusa całemu światu. Ciągle z papieżem na czele, tak jak to było obiecane."

Oczywiście, że istnieje, ma olbrzymią wprawę w wywoływaniu wojen, mąceniu umysłów, prześladowanie ludzi nauki, rzucaniu nauce kłód a raczej krzyży pod nogi, w spiskowaniu. Zdarzały mu się i potknięcia, ale nie ma się co dziwić, w końcu stanowili go ludzie bardzo pazerni, zepsuci i złośliwi, więc czasami któryś darmozjad innemu skoczył do gardła, po władzę i pieniądze, wszak konflikty w rodzinie - zwłaszcza tak patologicznej - zdarzają się non stop. Mimo to, Kościół który miał bardzo dużo czasu czasu by zbudować sobie silną pozycję, oraz pod dostatkiem środków, jakie podstępem wyrwał od Imperium Romanum i pomnożył, mógł spokojnie trwać nieruszony. Żadne reformacje, schizmy itp nie mogły mu zaszkodzić, to wszystko mieściło się w granicach ryzyka i było do opanowania, kto wczytał się w historię, z pewnością to zauważył. Dziś, gdy podpora Kościoła, która zawsze go utrzymywała na powierzchni czyli ciemne, ludzkie masy, drgnęły, zauważyły prawdę. By dostrzec światło pośród ciemności, nie trzeba wcale stać się ateistą ani zagorzałym antyklerykałem, wystarczy żyć w obecnych czasach i mieć trochę oleju w głowie. W polskich miastach i na wsiach, co raz licznej, ludzie dostrzegają czym jest Kościoł. Nasi południowi sąsiedzi, zauważyli to wcześniej, my zaczynamy dostrzegać teraz. Widzę co raz więcej sprzeciwu wobec pazerności, zacofania, hipokryzji i zakłamania. Ludzie już nie są pospolitą trzodą chlewną, na biskupiej łące. Niestety mimo to, ostały się jeszcze jednostki tak głupie jak katol młot. Kościół jeszcze trwa, ale już niebawem... 


"A więc kolejne wątpliwości ateistów świadczą jednak, że Pan Bóg słowa dotrzymał! Pan Bóg jest godzien zaufania. Jak widać poradził sobie z problemami, którym ludzie sprostać nie umieli. Stalin, przywódca ZSRR, kiedyś śmiał się szyderczo: „ile dywizji ma Watykan, a ile ja mam!”. Dziś już nie ma Stalina i nie ma ZSRR, a Watykan, ochraniany przez szwajcarskich halabardników rodem ze średniowiecza, jak stał, tak stoi. "


Tak, "Pan Bóg" w postaci całych zastępów polityków, posiadających koneksje o jakich prostym ludziom się nie śniło. Watykan sam nie miał zastępów, nie miał armii na własność, tak było od samego początku, Watykan zawsze wysługiwał się armiami innych państwa - Francji, Anglii, Niemiec, Hiszpanii... Tego katol młot nie wie? Wstyd! Absolutna nieznajomość historii. Taka władza położyła by na łopatki każde mocarstwo, macki Kościoła sięgały wszędzie, do USA również. 
Co do ofiar Inkwizycji i krucjat polecam mój wpis z kalendarium zbrodni. Co do IV wyprawy krzyżowej, polecam lekturę najprostszą - wikipedię. Nie trudno tam zauważyć, że to Kościół sam, swoją własną głupotą, przyczynił się do ataku na własne "gospodarstwo" W ogóle mnie to nie dziwi. Polecam przeczytać:
IV wyprawa krzyżowa. Wikipedia
IV Krucjata
Lepiej przeczytać fakty niż wypociny fanatyka. Zawsze w tym pierwszym jest więcej prawdy, właściwie tylko w tym pierwszym jest prawda.

"Skoro ateiści tak chętnie rozliczają Kościół Katolicki z jego przeszłości stosując odpowiedzialność zbiorową to uzasadnione wydaje się zwrócić uwagę także na systemy ateistyczne i konsekwencje ich działania. Budowa laickiej Francji rozpoczęta Rewolucją francuska – 36 000 ofiar w ciągu zaledwie 2 lat działalności"

Cóż, pewnie nic to w porównaniu z ofiarami Kościoła, który swoją "rewolucją" mającą na celu wprowadzenie wiary, w ciągu 2 pierwszych lat rozrób, zgarnął podobną ilość dusz. Niestety, prawda stara jak świat i tutaj działa- żadne przemiany nie obejdą się bez ofiar, zwłaszcza gdy walczy się z władzą, która trzyma łapę na majątkach i mieczu. Biorący udział w Rewolucji francuskiej ludzie, nie byli ateistami... gdybyś ktoś nie wiedział. Ich celem nie była religia a poprawa bytu, bo chyba nikt nie lubi być uciskany prawda? Takie rewolucje, spowodowane niedolą pospólstwa znane były i wcześniej. Fragment z wikipedii, dość wymowny:

"Francja przed rewolucją była monarchią absolutną. Władza królewska nie była ograniczona prawem pozytywnym, lecz Prawami Fundamentalnymi Królestwa i przywilejami stanowymi. Państwo utożsamiano z osobą władcy. Król reprezentował samoistną ideę państwa stojącego ponad wszelkimi interesami społecznymi, jako osoba znajdująca się poza partykularyzmami (idea króla jako Porucznika Boga)."

Cóż, czy ludziom w ówczesnej Francji można się dziwić?

Kolejny ciekawy fragment:
"Systemem społeczno-politycznym Francji przedrewolucyjnej był feudalizm, którego rodowód sięgał średniowiecza. Zgodnie z nim społeczeństwo francuskie było podzielone na stany.
Duchowieństwo
Pierwszym stanem było duchowieństwo Kościoła rzymskokatolickiego, które liczyło w przededniu rewolucji około 120 tysięcy członków. Do Kościoła należała jedna dziesiąta ziem uprawnych. Dochody z tych włości płynęły głównie do kiesy wysokich dostojników, a tymi mogli zostać głównie szlachcice, co tworzyło podziały w samym Kościele. Niższe duchowieństwo było więc niezadowolone i nastawione reformatorsko.

Szlachta
Stanem drugim była szlachta w liczbie około 180 tysięcy. I tu również istniały wewnętrzne podziały. Dostęp do dworu i władzy – miała przede wszystkim bogata arystokracja. Uboższa szlachta, bez wielkich majątków, mogła najwyżej zajmować wysokie stanowiska w biurokracji, armii i administracji na prowincji. Stan szlachecki był stanem najbardziej uprzywilejowanym. Wspólnota stanowa gwarantowała mu prawa i przywileje niedostępne dla reszty społeczeństwa. Do panów feudalnych należała przeważająca część gruntów, posiadali również wsie i miasteczka. Oba uprzywilejowane (m.in. zwolnione od obowiązku płacenia podatków) stany – duchowny i szlachecki – stanowiły łącznie nieco ponad 1% społeczeństwa francuskiego, które w przededniu rewolucji liczyło około 26 milionów ludzi.

Chłopstwo i mieszczaństwo
Najliczniejszy stan trzeci obejmował chłopstwo i mieszczaństwo (99% ludności Francji, w tym mieszczaństwo 15%, a chłopstwo 84%). Chłopi pełnili istotną rolę w gospodarce, gdyż uprawa roli stanowiła główne źródło dochodów monarchii francuskiej. Utrzymywały się feudalne stosunki własnościowe; chłopi byli zobowiązani do świadczeń na rzecz szlachty, Kościoła oraz państwa, w tym także do świadczeń osobistych. Nastąpiły jednak pewne zmiany w stosunku do średniowiecza. Już tylko 2 miliony chłopów było całkowicie uzależnionych od swoich panów. Te dwa miliony żyjące w poddaństwie potrzebowało zgody właściciela-szlachcica w takich kwestiach jak zawarcie związku małżeńskiego. Żaden natomiast chłop nie mógł, bez zgody pana, opuszczać uprawianej przez siebie ziemi. Nie posiadał także prawa do własności."

Dodać należy jeszcze zadłużenie państwa, nieurodzaj, bezsensowne reformy, życie szlachty ponad stan na koszt najuboższych. Co ciekawsze, wśród podżegających najuboższy stan do rewolucji, był duchowny katolicki Emmanuel-Joseph Sieyès, który wydał polityczny panflet "Czym jest stan trzeci" to pisemko stało się manifestem rewolucjonistów. Sieyes nie był ateistą a do rewolucji przyczynił się bardzo. Honoré Gabriel Riqueti de Mirabeau, jedna z naczelnych postaci Rewolucji, również nie był ateistą. Ogólnie na próżno szukać ateistów w Rewolucji francuskiej. Katol młot, po raz kolejny się pomylił, bunt przeciwko krzywdzącemu systemowi ówczesnej Francji- gdzie obok króla najwięcej do powiedzenia miał Kościół- znowu został wzięty za działanie ateistów. Wszędoateistowidztwo - tak się nazywa choroba, która męczy katola młota, wszelkie potknięcia Kościoła, niepowodzenia, zmiany w systemie jaki panował niegdyś w Europie - to wszystko zdaniem tego bęcwała, wina ateistów. Czy dziś, gdy pospolici Polacy, co raz częściej mają dość hegemonii Kościoła, katol młot też powie, że to wina ateistów?Nie trzeba czytać ateistycznych publikacji, nie trzeba mieć poglądów jak Janusz Palikot, wystarczy mieć trochę rozumu i szeroko otwarte oczy. Poparcie dla Kościoła spada nawet tam, gdzie jeszcze 20 lat temu było bardzo wysokie - na wisach. Buntujący się przeciwko panoszącemu się Kościołowi ludzie, to nie ateiści, nie innowiercy, to katolicy, to wierzący w Boga. Co na to katol młot? Potrafi to jakoś wytłumaczyć? Czy znowu winą za wszystkie błędy Kościoła- wynikające z jego nieroztropnego działania- obarczy znowu ateistów, przypisując im ofiary wszelkich rewolucji i ustrojów politycznych, na które ateiści nigdy nie mieli żadnego wpływu.

8 grudnia 2011

Encyklopedia Zjawisk XXI wieku "OKIEM" - czegoś tak chorego, dawno nie widziałam w sieci

Ten portal bije na łeb na szyję, wszystkie inne katolickie portale, to portal ewidentnie tworzony przez prawdziwych fanatyków, rzekłabym nawet, że wygląda jak robota jakiejś popieprzonej sekty ( w sumie na jedno wychodzi). Tak ciężkiego fanatyzmu i za razem upośledzenia psychicznego, dawno nie widziałam.
Na portalu, można sobie zrobić test na wiarę, zrobiłam i wyniki testu prawie zrzuciły mnie z krzesła (tak mocno się śmiałam)
Wynik:

"Ogólna ilość błędów (120 pytań)---75---; W pytaniach związanych z relatywizmem (50 pytań)---39---; W pytaniach związanych z New Age (24)---13---; Błędy dotyczące praktyki religijności (20)---20---; Skrzywienia w kierunku protestantyzmu (32)---23---; Błędy dotyczące wiedzy ogólnej (15)---7---; Prawde powiedziawszy zrobiłeś test bardzo źle. może o to Ci chodziło. W każdym razie ilość błędów jest znaczna. W szczegółach: Atrakcyjne dla Ciebie są te stanowiska które są relatywne. Nie podoba Ci się że zasady mogą określać moralność czynów. Ulegasz opinii środowsk liberalnych, które są cząsto głęboko sprzeczne z katolickim punktem widzenia. Ulegasz niesprawdzonym koncepcjom paranukowym, które pod pozorem nowych spojrzeń są sprzeczne z duchem katolickim. To atrakcyjne ale podstępne metody. Powinieneś lepiej poznać jakie koncepcje związane są z nurtem New Age i zwryfikować swoje poglądy. Twoja pobożność nie jest zbyt głęboka. Jeśli chcesz iść sprawdzoną, dobrą drogą, powinieneś skutecznie realizować wiarę na co dzień. Zwróć uwagę na praktykę, modlitwę, bycie zgodnym z zasadami. Twoja religijność przejawia skrzywienia w kierunku protestantyzmu, lub sekt związanych z tym nurtem. (WTF?!)To Twoja prywatna sprawa ale nie świadczy o szukaniu poprawnej drogi katolickiej. Może jesteś pod wpływem środowisk, które mają na bakier z religią katolicką, choć nazywają się katolikami. zainteresuj się głębiej swoją wiarę w dogmaty i zasady życia katolickiego. Twoja ogólnawiedza (przyrodnicza, historyczna) nie jest bardzo zaawansowana. Może to być; drogą; do łatwego uwierzenia w niesprawdzone teorie a w chwilach trudnych otworzyć; możliwość; na atak sekt.  Powoduje to również;, że daje się; wiarę; róż;nym niby-naukowym szarlatanom. Ogólnie: Jest raczej źle. Może trzeba niektóre sprawy trochę przemyśleć. Naciśnij przycisk -wytłumacz- i poczytaj jak powinien być wypełniony test. To, myślę, pomoże zorientować się co można by konkretnie poprawić. Poszukaj także wyjaśnienia wątpliwości na naszych stronach."

Sęk w tym, że nie ma tam pytań związanych z New Age, najwyraźniej chodzi im o liberalizm, aborcję, dziecinadę z wróżbami i eutanazję

Po naciśnięciu przycisku "wytłumacz" można znaleźć takie "cukiereczki" jak:










Adres tego żenującego portalu znajdziecie tutaj