4 marca 2012

Kto będzie zbawiony?

Kolejny wpis u wojującego katola. Wojujący katol ostatnio spaceruje po blogach i leje fekaliami, od prostych wulgaryzmów po jakieś nielogiczne konstrukcje mające na celu każdego obrażać ile wlezie. Zachęcam zatem do komentowania jego bloga ale UWAGA! To tchórzliwe nasienie filtruje komentarze, te na które nie jest w stanie odpowiedzieć usuwa.
Teraz do sedna. Napisał katol młot tak:

„Temat o tyle ciekawy, że często poruszany przez wojujących ateistów. Zazwyczaj przytaczana jest w jego ramach wypowiedź św. Cypriana – biskupa Kartaginy z III w.: „Poza Kościołem nie ma zbawienia”. Ma to być - rzecz jasna – kolejny argument przeciwko katolikom, którzy rzekomo uzurpują sobie „licencję na zbawienie”, które to można osiągnąć tylko w ramach „instytucji KRK”, jak to antyklerykałowie lubią mówić. Po raz kolejny ich błąd polega na trywializowaniu całego zagadnienia - traktowanie ww. wypowiedzi św. Cypriana niezwykle powierzchownie, a także operowanie niezwykle płytką wiedzą na ten temat, co wynika niestety najczęściej ze złej woli, bo możliwości zgłębienia nauki Kościoła nie brakuje.”

Zacznę od faktu, że nie ma czegoś takiego jak wojujący ateista, jest tylko broniący się ateista. Poza Kościołem nie ma zbawienia, ale wiemy że Watykan wyraźnie mówi, iż nie ma zbawienia poza Jezusem i jednym Bogiem -tym wg widzi mi się chrześcijan. Poganie żyjący według prawa natury, wypisanego w ich sercach, mogą być usprawiedliwieni i otrzymać życie wieczne od Chrystusa, o którym nie słyszeli. Jak widzicie, nie ma zbawienia bez Jezusa. Nie ma zatem zbawienia bez Kościoła, bo Kościół jest zdania, że o zbawienie "łatwiej" gdy się przynależy do jego struktur  i poznaje wiarę Jezusa- tego faceta niezbędnego do zbawienia. Rozumienie świata po swojemu czyli w słowniku kościelnym – po pogańsku, może prowadzić do zbawienia o ile żyjemy zgodnie z wolą bożą. Czyli tak czy owak jest jakiś obcy Bóg, wg którego to słów (czyli wg słów Kościoła) będziemy oceniani, gdyż Kościół…tzn ten Bóg stworzył kryteria dzięki którym ludzi można podzielić na tych złych i dobrych, na żyjących zgodnie z jego wolą i wbrew niej. Reasumując nie ma zbawienia poza tą instytucją i stworzonym przez nią bossem. No to idziemy dalej.

„Próbując odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie i zrozumieć prawidłowo formułę „poza Kościołem nie ma zbawienia”, należałoby być może odpowiedzieć najpierw na pytania: jak rozumiemy w tym kontekście pojęcie „Kościół”?, czy ustalanie jakichkolwiek kryteriów, które trzeba spełnić by być zbawionym, są celowe? a także jakimi drogami człowiek może do zbawienia podążać, aby cel osiągnąć?”

Kościół rozumiemy tak jak wyżej napisałam. Nie od dziś wiadomo, że owym Bogiem jest tutaj Kościół, który mnoży dumnie bzdety i nazywa je „prawem bożym”. Istotą Kościoła jest od wieków kłamstwo i hipokryzja. Natomiast zbawienie przez Kościół i postępowanie z wolą bożą jest idealnym pretekstem do działalności misyjnej (jakże to pokojowo brzmi) Bo by zaistniała pewność, że poganie zostaną zbawieni należy ich dopilnować wciskając im sposobem (wcześniej mieczem) obcą religię- wtedy zostaną na pewno zbawieni. Kościół ustalił pod nazwą „wola boża” itp. kryteria jakie należy spełnić by zostać zbawionym. Jakie to są kryteria zdaniem katola młota?

"Czym właściwie jest? Punktem wyjścia może być fragment Ewangelii o założeniu Kościoła przez Chrystusa (Mt 16,18)
„Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. 19 I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” Nie jest konieczna zawiła interpretacja, aby po przeczytaniu powyższego fragmentu dojść do przynajmniej dwóch, istotnych wniosków. Po pierwsze - Piotr został powołany do tego, aby to „na nim został zbudowany Kościół”, na nim więc, jako pierwszemu papieżowi, spoczywa misja jednoczenia swoją osobą wiernych Chrystusa. Po drugie - tylko Piotrowi zostały powierzone „klucze królestwa niebieskiego” – misja jego polega więc na prowadzeniu Kościoła do tego królestwa - tylko on, przez Chrystusowe namaszczenie, jest wyznaczony do tego zadania. W tym kontekście za absolutnie słuszne należy uznać stanowisko Kościoła katolickiego. Tylko on może prowadzić do zbawienia, gdyż to on jest tym JEDYNYM Kościołem założonym przez Chrystusa na Skale(jaką jest papiestwo po dziś dzień kontynuowane). Nie można uznać więc za prowadzących do zbawienia tych kościołów, które się od tej Skały na przełomie wieków dobrowolnie odłączyły.”

Jak widać, do zabawienia Kościół jest NIEZBĘDNY. Nie może się ono dokonać bez ingerencji Kościoła i pazernych biskupów. Już nie tylko poganie nie mogą zostać zbawieni ale też protestanci albo prawosławni, bo nie są katolikami. Tak wyraźnie stanowi sam Kościół i podpisuje się pod tym nie jeden patriarcha np.

„Jest to prawda wiary, której silnie trzymać się należy, że poza Kościołem apostolskim, rzymskim nikt zbawić się nie może, on bowiem jest jedyną arką zbawienia i kto do niego się nie schroni, zatonie w potopie."

Ale wiemy doskonale, że nie trzeba być katolikiem by Kościół katolicki nas ukochał, wystarczy tańczyć tak jak kler zagra, zgadłam?

"Tylko więc Kościół katolicki może do zbawienia prowadzić. Wielu czytelników w tym miejscu zastanowi się może: czy to nie jest niesprawiedliwe np. wobec osób, które nie miały nigdy okazji zetknąć się z Kościołem katolickim i tym samym nie mogli zostać ochrzczeni. Kluczem jest tutaj przemodelowanie pojęcia o Kościele. Jego oddziaływanie, jak przekonuje nas magisterium, nie ogranicza się jedynie do osób formalnie do Kościoła należących (ochrzczonych) - działa on także poza siebie, zarówno wśród innowierców, jak i niewierzących. Tzw. pierwiastki wiary - wypływające z Kościoła katolickiego - jeśli zostaną przyjęte, a dana osoba nie pozostaje w swoim błędzie dobrowolnie (o czym więcej później), to ma również szansę na zbawienie, mimo braku chrztu wody- Kościół nazywa taką postawę „chrztem pragnienia”.”

Poza Kościołem nie ma zbawienia, i ateiści mają pełne podstawy by się tego czepiać, dla przykładu mogą się teraz posłużyć nie tylko słowami Cypriana, ale i katola młota, które jeszcze lepiej knock outują tą „zbawienną” religię. Ateistom nie chodzi o samą przynależność do KK czyli fakt bycia zamoczonym stęchłą wodą, chodzi o to właśnie pochłanianie owych pierwiastków wiary czyli przyjmowanie przekonań Kościoła. Tak to się dziś odbywa, nie ma już czasu na działalność misyjną bo nie da się jej prowadzić ogniem i mieczem, nie ma mowy o szybkich chrztach. By przetrwać Kościół musi kłaść nacisk nie tylko na ilość ale głównie jakość. Istotne jest powielanie kościelnej ideologii, przenoszenie jej dalej i budowanie armii już nie samych ochrzczonych, a ludzi gotowych zawierzyć ideologii i walczyć o nią. Wprawny obserwator wie, że od dawna o to chodziło, cała ta pozłacana otoczka w postaci magicznych obrzędów, poprzebieranych księży, ministrantów w firankach, spowiedzi itd. itp. to bzdura. Cel jest jeden, IDEOLOGIA i jej umacnianie. Zatem tego kuszącego zbawienia dostąpi każdy, pod warunkiem że przyjmie samą ideologię, na surowo bez dodatków i będzie umacniać panowanie tej ośmiornicy.
Katol Młot nie pojął jeszcze, że niewierzący nie wierzą w jakieś zbawienie, po prostu ich ono nie interesuje, jest kolejną dyrdymałą wierzących zindoktrynowanych, którzy chcą ludziom wciskać mity na ten temat i przekonywać do poddawania się procesowi religijnej indoktrynacji. Katol młot wyraźnie potwierdził tym wpisem to, z czego drwią ateiści. Potwierdził, że do zbawienia konieczny jest Kościół a ściślej IDEOLOGIA jaką Kościół reprezentuje. Mamienie jakimś życiem w wiecznej szczęśliwości u boku jakiegoś boga w zamian za danie się kościelnemu matrixowi, bez tego matrixu wiecznego szczęścia w życiu pozagrobowym nie będzie- o to tutaj właśnie chodzi. Oczywiście można odnieść mylne wrażenie, że te kryteria zbawienia są czerpane z uniwersalnych wartości. Co jest uniwersalne często jest dupy- zwykło się mawiać. Nie ma wartości uniwersalnych, w tekście katola te wartości to ideologia Kościoła. Nie ma się co łudzić, że są to proste wartości dekalogowe, to cała otoczka jaka powstała od momentu spisania dekalogu aż do dziś, czyli w 99% zabobony, polityka, ekonomia i ściema. Zbawienie czyli co? Ja rozumiem spokojną śmierć, śmierć w pogodzeniu się ze sobą i zweryfikowaniu na ile było się dobrym człowiekiem, na ile było się zadowolonym z życia i niczego tak szczerze nie żałowało. Jeśli brać pod uwagę wartości z 10 przykazań, czyli m.in. nie zabijaj, nie cudzołóż, nie pożądaj, nie kradnij a także inne wartości jak miłuj bliźniego swego jak siebie samego oraz nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, to 99% katoli tuż przed śmiercią powinno zawyć z rozpaczy, zwłaszcza z powodu tych dwóch ostatnich punktów wiary. Katol młot raczej nie ma co liczyć na zbawienie, jeśli oczywiście głęboko w to wierzy.