29 listopada 2011

Z serii "ciekawostki prawa kościelnego"

"Kan. 97 -
§ 1. Osoba, która ukończyła osiemnaście lat, jest pełnoletnia; poniżej tego wieku małoletnia.
§ 2. Małoletni, przed ukończeniem siódmego roku życia, nazywa się dzieckiem i uważany jest za nie posiadającego używania rozumu. Po skończonym siódmym roku życia domniemywa się, że posiada używanie rozumu."
Zatem dziecko poniżej 7 roku życia jest istotą bezrozumną bez pełni praw, w takim razie jakim cudem zygota posiada pełnię praw dorosłego człowieka?

"§ 1. Małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu."
Czym jest owe dobro małżonków? Nie wiadomo. Nie jest to zwrot jasno sprecyzowany, być może chodzi znowu o potomstwo, które prawnie musi mieć w "urzędowych" papierach Watykanu swoich opiekunów.

"§ 1. Ważne małżeństwo pomiędzy ochrzczonymi nazywa się tylko zawartym, jeśli nie zostało dopełnione; zawartym i dopełnionym, jeśli małżonkowie podjęli w sposób ludzki akt małżeński przez się zdolny do zrodzenia potomstwa, do którego to aktu małżeństwo jest ze swej natury ukierunkowane i przez który małżonkowie stają się jednym ciałem."

Małżeństwo osób bezpłodnych czy niepłodnych jest zatem małżeństwem nieważnym?
Otóż nie:
"§ 3. Niepłodność ani nie wzbrania zawarcia małżeństwa, ani nie powoduje jego nieważności, z zachowaniem przepisu kan. 1098."
natomiast kan. 1098 mówi:
"Kan. 1098 – Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie."
 Innymi słowy, kiedy dwoje kochających się ludzi, zawiera małżeństwo a po roku wychodzi na jaw, że kobieta lub mężczyzna są niepłodni, to w świetle prawa kościelnego małżeństwo jest nieważne? Jak udowodnić, że któraś ze stron, nie miała wcześniej pojęcia o swojej bezpłodności lub niepłodności? Jeden z przepisów, dzięki któremu można szybko i prosto wziąć rozwód, bez większych komplikacji.

"Kan. 1071 -
§ 1. Poza wypadkiem konieczności, nie można bez zezwolenia ordynariusza miejsca asystować przy:
małżeństwie tułaczy
małżeństwie osoby, która notorycznie porzuciła wiarę katolicką;"
Czyli osoby bezdomne a wierzące oraz związek w którym jedna ze stron nie jest katolikiem, nie mogą wziąć pełnoprawnego w świetle prawa kanoniczego, ślubu. Dlaczego? Przecież i w pierwszym i w drugim przypadku nie ma przeszkód do posiadania potomstwa, miłość jest więc? W pierwszym przypadku osoba zwana tutaj tułaczem:
"Kan. 100 – Osobę nazywa się (...) tułaczem, jeżeli nigdzie nie posiada stałego lub tymczasowego zamieszkania."
Nie ma stałego miejsca zamieszkania, co stanowi problem w prowadzeniu dokumentacji (Bóg to widocznie straszny biurokrata) brak dokumentacji to brak możliwości kontrolowania wiernej owieczki. W drugim przypadku, jedna z osób nie jest wiary katolickiej co także komplikuje sprawę, Bóg widocznie tworząc człowieka stworzył tylko katolika i tylko jemu nakazał rozmnażać się zgodnie z prawem (czyim?)

"Kan. 1124 – Małżeństwo między dwiema osobami ochrzczonymi, z których jedna została ochrzczona w Kościele katolickim lub po chrzcie została do niego przyjęta, druga zaś należy do Kościoła lub Wspólnoty kościelnej nie mającej pełnej łączności z Kościołem katolickim, bez wyraźnego zezwolenia kompetentnej władzy jest zabronione."
Pytam jeszcze raz- czyli Bóg stworzył tylko katolika, reszta to już nie są boże dzieła? Liczy się religia w końcu czy tzw dar życia, by ludzie (ponoć wszyscy są bożymi tworami) zaludniali Ziemię jak to Bóg nakazuje w Biblii.  A co z żydówką i chrześcijaninem, tez nie mogą zawrzeć małżeństwa? Żydzi nie są chrzczeni ale ich religia łączy się z chrześcijańską, Tora to pierwsze 5 ksiąg Starego Testamentu, to zatem starsi bracia w wierze. Co jest powodem do wydania zgody na takie małżeństwo?

"Kan. 1125 – Tego rodzaju zezwolenia może udzielić ordynariusz miejsca, jeśli istnieje słuszna i rozumna przyczyna, nie może go jednak udzielić bez spełnienia następujących warunków:
strona katolicka winna oświadczyć, że jest gotowa odsunąć od siebie niebezpieczeństwo utraty wiary, jak również złożyć szczere przyrzeczenie, że uczyni wszystko, co w jej mocy, aby wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim;"
No i wszystko jasne, byle dzieci dołączyły do wspólnoty, byle były ochrzczone, poszły do komunii, bierzmowania, pobrały się, ochrzciły swoje dzieci itd a następnie umarły... wszystkie powyższe czynności są w Kościele płatne, dokonanie ich wymaga też posłuszeństwa wobec Kościoła i pozwala na pewną kontrolę nad wiernymi owieczkami.

 "Kan. 1075 -
§ 1. Jedynie najwyższa władza kościelna może autentycznie wyjaśniać, kiedy prawo Boże zabrania małżeństwa lub je unieważnia."
Swoboda objaśniania, jakie małżeństwo jest nieważne lub nie może zostać zawarte , usprawiedliwiona tzw bożym prawem czyli prawem ludzkim, stworzonym przez Kościół.

"§ 1. Nie może zawrzeć ważnego małżeństwa mężczyzna przed ukończeniem szesnastego roku życia i kobieta przed ukończeniem czternastego roku."
Interesujący punkt. Dlaczego wiek jest tak różny? Czy może dlatego, że organizm 15latki jest już gotowy na ciążę. Czemu mężczyzna ma mieć skończone 16 lat? W większości krajów, po 16 roku życia można już podejmować pracę zarobkową. 

Robi się co raz ciekawiej

"Kan. 1084 -
§ 1. Niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury."
Zatem niepłodność nie czyni małżeństwa nieważnym, chociaż celem małżeństwa ma być dziecko, ale niemożność bzykania czyni je nieważnym. Zaczynam się gubić w takim razie, czyli chodzi o samo potomstwo czy w końcu o seks? Skoro tak, to czemu to taki grzech?


"Kan. 1135 – Każdemu z małżonków przysługują jednakowe obowiązki i prawa w tym, co dotyczy wspólnoty życia małżeńskiego."
Hmm, czyli kobieta ma takie same prawa w związku jak mężczyzna i odwrotnie? Drogie katolki, pokażcie ten przepis swoim katolskim mężom, gdy powiedzą wam, że to kobieta ma się opiekować dzieckiem a oni mogą w tym czasie iść na piwo z kumplami, wszak prawo kanonicze to prawo Boże:)

"§ 2. Za dzieci prawego pochodzenia uważa się te, które się urodziły przynajmniej po 180 dniach od zawarcia małżeństwa albo w ciągu 300 dni od dnia rozwiązania życia małżeńskiego."
180 dni to 6 miesięcy, ciąża trwa 9, czasami 8, wcześniaki zdarzają bardzo rzadko. W Polsce nie nowością jest panna młoda z brzuchem, czy nie czyni to przeszkody do zawarcia małżeństwa lub uznania takiego dziecka za prawe? Przecież miał miejsce grzeszny czyn seksu przedmałżeńskiego.


"Kan. 1152 -
§ 1. Chociaż bardzo zaleca się, aby współmałżonek pobudzony chrześcijańską miłością i zatroskany o dobro rodziny, nie odmawiał stronie cudzołożnej przebaczenia oraz nie zrywał z nią życia małżeńskiego, to jednak, gdy wyraźnie lub milcząco nie darował winy, ma prawo przerwać pożycie małżeńskie, chyba że zgodził się na cudzołóstwo, albo stał się jego przyczyną lub sam także popełnił cudzołóstwo."
Czyli cudzołóstwo nie jest takim ciężkim grzechem, widać w imię "zemsty" za chodzenie na boki, cudzołóstwo już nie jest tak haniebnym czynem no i nie stanowi powodu do zerwania małżeństwa.

"§ 2. Zachodzi milczące darowanie, gdy strona niewinna upewniona już o zdradzie małżeńskiej, dobrowolnie z miłością małżeńską współżyje z tą, która zawiniła. Domniemywa się zaś je, jeśli przez okres sześciu miesięcy zachowała współżycie małżeńskie i nie odniosła się do władzy kościelnej lub państwowej."

Rozumiem że te 6 miesięcy to termin, po którym następuje przedawnienie? Kiepski z Boga legislator, dając 10 przykazań Mojżeszowi zapomniał dopisać w 9, że cudzołóstwo jest wybaczone gdy jest aktem zemsty oraz, że przedawnienie następuje po pół roku od popełnienia czynu zabronionego...

"Kan. 1153 -
§ 1. Jeśli jedno z małżonków stanowi źródło poważnego niebezpieczeństwa dla duszy lub ciała drugiej strony albo dla potomstwa, lub w inny sposób czyni zbyt trudnym życie wspólne, tym samym daje drugiej stronie zgodną z prawem przyczynę odejścia, bądź na mocy dekretu ordynariusza miejsca, bądź też gdy niebezpieczeństwo jest bezpośrednie, również własną powagą."
Co to jest poważne niebezpieczeństwo dla duszy lub ciała? Jeszcze dziś w Polsce, w XXI wieku trudno o rozwód kościelny z powodu znęcania się nad żoną, czy znęcanie się nad żoną nie jest zagrożeniem dla duszy i ciała? Przede wszystkim ciała.

27 listopada 2011

Powitanie


Dobry wieczór Panie i Panowie! 

Kilka słów o sobie i tym blogu.

Rzygam tym katolickim obłędem. Rzygam tymi chorymi doktrynami, tymi mówiącymi i cierpiącymi zygotami, tą walką ze zboczeniami i dewiacjami, tą obroną wartości moralnych, tą sztuczną, nadmuchiwaną wstrzemięźliwością seksualną, słusznością celibatu, pokazywaniem kobiecie jak ma żyć, tym indoktrynowaniem młodzieży. MAM DOSYĆ TEJ CHOLERNEJ OBŁUDY!
Witam na moim blogu, to mój pierwszy wpis, który przygotuje zaglądających na ten blog, że to nie będzie słodki bloguś o Jezusku i jego wyznawcach, ani delikatny blog ateistki, ani blog żadnej feministki czy lesbijki. To jest blog wkurwionej kobiety, która widząc księży w telewizji, w czasie państwowych uroczystości nie pojmuje jak to możliwe! To jest blog antykatolki, która nie lubi, jak jej się wlewa zasady wiary podobnie jak alkohol na menelskiej libacji, „albo pijesz albo gnijesz” To jest blog kobiety myślącej, czyli innej od tabunu świętojebliwych cip, którym biskupi grzebią w macicach a katoprawicowe chłopczyki pokazują miejsce w kuchennym kącie, koło stosu śmierdzących pieluch. To jest blog osoby znającej swoją wartość na tyle, by nie dać sobie wmówić że bez boga, religii i ślepej wiary w prawackie oraz kościelne hasełka, jest jakimś antypolskich, żydowsko – masońskim ścierwem. 

Zapraszam do przeglądania co jakiś czas, mile witam swoich a wroga… nie potraktuję widłami, chociaż byłoby miło, niech czyta i dostaje kurwicy. 

Z wyrazami szacunku